Szukając odpowiedzi na powyższe pytanie zwracamy się odruchowo ku nauce w nadziei, że ta udzieli nam stuprocentowej odpowiedzi. Tymczasem żadna z nauk (matematyka, fizyka, chemia, biologia) nie zajmuje się Bogiem. Nikt przecież Boga nie widział i nie może na Jego temat sformułować żadnego naukowego wywodu. Bóg nie może być też przedmiotem żadnego eksperymentu ani obliczeń. Naukowo nie da się więc udowodnić, że Bóg istnieje. Z tych samych powodów nie można również naukowo udowodnić, że Boga nie ma. Gdyby nauka dowodziła, że Boga nie ma, wszyscy uczeni byliby ateistami. W efekcie jedni ludzie wierzą (bez naukowych dowodów), że Bóg istnieje. Inni zaś wierzą (bez naukowych dowodów), że Boga nie ma. Oba stanowiska polegają więc na wierze, tj. na uznaniu za prawdziwe tego, co nie zostało naukowo udowodnione. Sugerowana współcześnie sprzeczność między wiarą w Boga a nauką okazuje się więc pozorna. Nauka po prostu nie zajmuje się tym zagadnieniem i nie jest do tego w ogóle zdolna. Każda dziedzina nauki wybiera jakiś aspekt rzeczywistości i opisuje go. Wszystko, co znajduje się poza tak zakreślonym polem, znajduje się poza zasięgiem danej nauki. A ponieważ Bóg nie jest częścią świata, a jeszcze mniej jego aspektem, żadne twierdzenie dotyczące Boga, choćby najprawdziwsze, nie może należeć do jakiejkolwiek dyscypliny naukowej. Wiara nie jest jednak obca ludziom uczonym, wśród których znacząca grupa była i jest ludźmi religijnymi. Fundamentem nauki jest bowiem głębokie przekonanie, że wszechświat ma charakter uporządkowany i że ten porządek da się w jakiś rozumowy sposób odczytać. Być uczonym to odkrywać porządek świata ustanowiony przez Kogoś, kto stworzył świat dużo wcześniej zanim ludziom przyszło do głowy, że można o tym świecie coś mądrego powiedzieć i napisać. Co więcej, wiara leży u podstaw każdego dążenia do prawdy, bo nawet wtedy, gdy w coś wątpimy, na przykład w istnienie Boga, to przecież nie przestajemy ufać władzy własnego umysłu i wierzymy w to, że mamy rację. Pytanie o istnienie Boga nie należy więc do pytań naukowych lecz do tzw. pytań egzystencjalnych. A pytania te, choć są nienaukowe, to jednak pełnią ogromną rolę w życiu człowieka, dotykając samej istoty człowieczeństwa. Wiara w istnienie Boga rodzi się w umyśle każdego człowieka szukającego odpowiedzi na powyższe pytania. Nie wystarcza mu odpowiedź na pytanie, jak działa świat. Szuka on jeszcze odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Wystarczy rozejrzeć się dookoła i zapytać, skąd jest to wszystko i po co? A przede wszystkim zapytać: po co ja w ogóle jestem? Albo świat miał początek i został stworzony przez wiecznego Boga, albo nie miał nigdy początku i sam jest bogiem. A skoro istnieje Bóg Stwórca świata, to istnieje ludzka dusza, życie po śmierci i odpowiedzialność przed Bogiem. Istnieją też pewne zasady, którymi człowiek powinien się w życiu kierować. Jeżeli natomiast Boga nie ma, to wszystko jest dopuszczalne, a życie ludzkie nie różni się w istotny sposób od życia zwierząt. Uznanie istnienia wiecznego Boga Stwórcy i wynikających z tego konsekwencji jest wobec tego jedyną w pełni racjonalną odpowiedzią na najważniejsze pytania w naszym życiu. Inaczej pytania te pozostają bez odpowiedzi a życie ludzkie sprowadza się do funkcji czysto biologicznych. Biblia mówi nam, że człowiek po to otrzymał od Boga rozum, aby świat poznał i nim się zachwycił. A następnie by od poznania i zachwytu nad światem przeszedł do poznania i zachwycenia się Bogiem. Wprawdzie samo uznanie istnienia Boga Stwórcy nie czyni nas katolikami. Do tego jeszcze daleka droga. Lecz pobożność katolicka bez racjonalnej pewności co do istnienia Boga, to dom zbudowany na piasku. xkb